Słodkie bieganie po Krakowie – Cracovia Królewski Półmaraton
Słoneczna październikowa niedziela i drugie moje starcie z dystansem 21,097 km. I drugie udane! Choć wcale nie łatwe. Organizacyjnie – rewelacja! Sprawny odbiór pakietów, bardzo ładne koszulki, medale, punkty odżywcze bardzo często na trasie i świetnie zaopatrzone, z ogromną ilością entuzjastycznych wolontariuszy. Na całej trasie zachęcający do dalszego wysiłku świetni kibice! Niezapomniany obrazek biec wzdłuż Wisły, mijać Wawel, podziwiać piękny rynek wśród tłumu skandujących turystów! Mega uczucie! Pogoda sprzyjała turystom i kibicom, trochę mniej biegaczom, bo był to piękny, słoneczny dzień złotej polskiej jesieni z temperaturą 24 st.
Tym razem postanowiłam sprawdzić rozwiązanie z izotonikiem jako szybkim źródłem cukru i w założeniu lepszym sposobem na nawodnienie. Czy się sprawdził? I tak i nie.
Tak – dlatego, że zawierał 3 ww (wymienniki węglowodanowe) w płynie, nawadniał podobno skuteczniej niż woda, zawiera witaminy i minerały.
Nie – dlatego, że żeby podnieść cukier znacząco, czyli spożyć 2-3 ww musiałabym wypić cały od razu. Nieustanne uczucie lepkości w ustach, konieczność dodatkowego spożywania dextrozy (cukier prosty, szybko podnosi poziom cukru we krwi) i chęć napicia się czystej wody – to sprawia, że mi rozwiązanie z izotonikiem nie odpowiada.
Wolę zdecydowanie mieć swoją wodę i glukozę, którą po spożyciu popiję wodą i nie mam tego słodkiego ulepku w ustach.
Same cukry w trakcie biegu znów rewelacyjne dzięki CGM (system ciągłego monitorowania glukozy). Przed samym startem trochę zamieszania, bo późno dotarłam na Tauron Arenę i rozgrzewkę miałam w trakcie biegania w poszukiwaniu depozytu, toalety itd. To sprawiło, że 10 min przed startem poziom cukru zaczął mi spadać, docierając do 80 mg/dl. Poratowałam się dwoma (!!!) bananami, każdy z nich zważony wcześniej, miał ok. 3,5 ww. I wcale nie było wzrostu! Zaczynałam biec z trendem wzrostowym przy poziomie 90 mg/dl. W trakcie całego dystansu zjadłam 2 opakowania dextrozy po 2,3 ww każdy, 1 WW (glukoza w żelu), banana, 2 kostki gorzkiej czekolady, ok. 250 ml izotoniku z punktów odżywczych (ok. 1 ww) i 550 ml swojego (3 ww), na każdym punkcie piłam też wodę. Najwięcej zjadłam na 10 km, bo banana i 1 WW, a także wypiłam shot z magnezem w obawie przed skurczami na drugiej części dystansu, co spotkało mnie na pierwszym półmaratonie. Kilka tygodni przed startem zwiększyłam suplementację magnezem, a na 24h przed biegiem odstawiłam całkowicie kawę.
Istotne dla mnie jest również kształtowanie się poziomu cukru na dobę przed startem. Starałam się trzymać w ryzach, nie pozwalając sobie na ani zbyt wysokie ani zbyt niskie poziomy, licząc starannie co jem. Sobota, dzień przed startem wyglądała tak:
Natomiast podczas samego biegu cukry kształtowały się jak poniżej:
Start był o g.11, moja strefa czasowa 2:00:00 do 2:09:59 ruszyła mniej więcej koło g.11.10-11.15
Łącznie zjadłam około 17 ww, nie podając na to insuliny okołoposiłkowej. Bazę zredukowałam nieznacznie, bo tylko o 2 j. czyli niecałe 10% (nieco podwyższone poziomy kilka dni przed). Jeszcze kombinuję, jak dograć insulinę bazową w przeddzień i sam dzień startu. Insulinę do śniadania (2,5h przed planowanym startem) nawet lekko podniosłam (20%) w obawie o hiperglikemię spowodowaną stresem i bezruchem krótko po jedzeniu (hotel).
Co bym następnym razem zmieniła? Wzięłabym na trasę wodę i glukozę, nie izotonik. Bazę bym jeszcze obcięła o dodatkowe 10%, a także utrzymała dawkę do śniadania jak zwykle, bez podnoszenia, bo te dwa czynniki (za wysoka baza i podniesienie dawki insuliny do śniadania), moim zdaniem, spowodowały bardzo duże zapotrzebowanie na węglowodany w czasie biegu.
Ostatecznie nie udało mi się zmieścić w założonym czasie, dystans 21,097km zajął mi 2:18:55. Dla mnie jednak nie było to najważniejsze, priorytetem zawsze jest ukończenie zawodów z dobrymi cukrami w trakcie, czyli bezpiecznie dla mnie. I to zadanie wykonałam!
Kolejny półmaraton prawdopodobnie już na wiosnę, teraz kilka krótszych biegów, m.in. Bieg Niepodległości we Wrocławiu.